We never give up!

tekeli

W sumie dla nas koniec świata może nastąpić w każdej chwili... badania nad bronią biologiczną, które wyrwały się spod kontroli, nawet mały meteoryt, który rąbnąłby znienacka na ziemię, parę wybuchów wulkanów więcej (na litość, one w 1 rok produkują więcej "gazów cieplarnianych" niż ludzkość w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat) by ludzie wyginęli.
Inna sprawa, że gdyby załamała sie obecna struktura życia (prąd by wysiadł na dobre, wszystkie sieci padły, ropa zniknęła, poupadały masowe wytwórnie żywności i supermarkety), spora cześć ludzi by się zwyczajnie pozabijała, a ci, którzy by przeżyli, wróciliby do poziomu... hmmm, mniejszego rozwoju. Wyświechtane wizje postapokaliptyczne, w których nie tak fajnie jest żyć.
No i zawsze pozostaje coś takiego jak wojna atomowa... -_-#

Sama Ziemia powinna pociągnąć jeszcze z kilkadziesiąt tysięcy lat, Słońce - nie pamiętam dobrze, czy kilkaset tysięcy, czy kilkadziesiąt milionów lat. Świat sobie bez nas poradzi. lol

Akinom

Heh super...dalszy powot dla ktorego bede maxymalnie sie cieszyla zyciem bo nigdy nie wiem kiedy na mnie spadnie jakis meteoryt czy guw** marsianina ktory bedzie mial w planie zrobic inwazje na swiat swymi skarbami z odbytnicy xd

Tygrysica001

Jak byłam mała nie planowałam mojej przyszłości poza 2012 rok bo stwierdziłam, że i tak będzie koniec świata.
6.06.2006 (w 6 urodzinki mojego starego komputera ^^) miał się skończyć świat.
Ja myślę, że koniec świata (a przynajmniej takiego świata jakim go znamy) nastąpi na wskutek wojny nuklearnej.